Czarnogóra – Podgorica

Lądujemy w stolicy Czarnogóry, tutaj zaczyna się nasza przygoda. Lecz jakiekolwiek zwiedzanie miasta zostawiamy sobie już na kolejny dzień, ponieważ była już bardzo późna pora. Przywitał nas piękny poranek, pogoda była o wiele przyjemniejsza, niż kiedy opuszczaliśmy Polskę, a to tylko zachęcało nas do zanurzenia się w ten inny świat. Od centrum dzieliło nas około 10 km, z tego większość przejechaliśmy złapaną okazją. Pierwsze miejsce, które odwiedziliśmy to był lokalny targ. Mentalnie przerzuciło nas w Polskę z lat 90. Hala była wypełniona stoiskami obfite w warzywa, owoce, miody, nalewki, syropy i różnego rodzaju słodkości. Oczywiście nie brakowało też swojskiego alkoholu z niemałym oprocentowaniem! Taka była nasza pierwsza styczność z lokalnym handlem, przez co mogliśmy potwierdzić to, co podejrzewaliśmy, że ceny w Czarnogórze wciąż są niskie.

Po jakimś czasie docieramy do centrum miasta. Na przywitanie mijamy wieżę zegarową, uważaną za wizytówkę miasta, a następnie zgłębiamy się w miejskie uliczki najstarszej dzielnicy miasta Stara Varoš. Do tej pory przetrwały tam zabytki architektury tureckiej i muzułmańskiej, chociaż zawsze miała ona charakter wieloetniczny i wielowyznaniowy. Będąc w tej dzielnicy nieuniknione jest trafić nad rzekę Morača biegnącą przez miasto. Dla nas miejsce to było chwilą odpoczynku po już kilkugodzinnej wędrówce. Ciekawostką może być fakt, że woda w rzece jest krystalicznie czysta. Nasze pierwsze wrażenie po całym dniu skłaniało, by nazwać Podgoricę najspokojniejszą stolicą, w jakiej mieliśmy okazję być. Początkowo mieliśmy w planie wsiąść w autobus i opuścić miasto, ale postanowiliśmy porzucić tą myśl na rzecz autostopu. Z tym poszło nam lepiej niż myśleliśmy, bo gdy tylko stanęliśmy na drodze okazja znalazła się w mgnieniu oka.

Zgodnie z planem dotarliśmy autostopem na granicę z Albanią. Co prawda nie było to daleko, bo zaledwie 20 km. Wtedy jeszcze mieliśmy możliwość dojechania bezpośrednio do stolicy Albanii, ale nasze pierwotne plany były zupełnie inne. Dlatego zatrzymaliśmy się kilkanaście kilometrów po przekroczeniu granicy by następnego dnia ruszyć w górzystą północ kraju.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *