Chiny – Gwiazdą być!

Chcesz poczuć się jak gwiazda, ale nie masz siły przebicia w show-biznesie? Żaden problem! Wystarczy, że wybierzesz się do Chin. Może wydawać się to nieco wątpliwe, ale na swoim przykładzie mogę przyznać, że nie ma w tym żadnego haczyka. No więc o co chodzi z tym byciem gwiazdą i jak to się objawia? Opiszę kilka sytuacji, które przeżyłem, będąc właśnie w Chinach. Już na samym wstępie, gdy do Chin wjechałem z Kirgistanu już wtedy na granicy pogranicznicy byli bardzo zainteresowani moją osobą, mówiąc delikatnie, aż za bardzo. Wykorzystując to, że wszystko przeciągało się zrobili ze mnie żywą zabawkę, robiąc sobie ze mną zdjęcia i umieszczać je na portalach społecznościowych, zapominając całkowicie o pracy. Ale ich podejście do mnie było na tyle specyficzne, że wychodziło na to, że oni są bardziej ciekawi mnie, niż ja ich, ale wtedy nawet nie przeszło mi przez myśl, że w perspektywie dalszego pobytu w Chinach będzie to codziennością. Plusem tego wszystkiego jest to, że autostop to prawdziwa bajka! Nie ma z tym problemu i wystarczy postać kilka minut i zawsze ktoś się zatrzyma z wyjątkiem, kiedy tłum ludzi stoi razem ze mną przy drodze, bo i takie sytuacje były, a co dokładnie oni tam robili? W zasadzie to stali przy mnie i patrzyli jak łapię stopa, a w międzyczasie nie obywa się bez robienia wspólnych selfie. Wszystko to jest mega pozytywne i niejednokrotnie pękałem ze śmiechu, jak to wszystko tam wyglądało, ale czasem stawało się sporym utrudnieniem w kwestii przemieszczania się. Warto też wspomnieć o osobach, które wstydziły się podejść zapytać o zdjęcie, ale to nie znaczy, że tego zdjęcia nie zrobiły. Ileż to razy spostrzegłem się, że ktoś robi mi zdjęcie z ukrycia szczególnie w knajpkach. Siedzi ktoś kilka stolików dalej i na pierwszy rzut oka wygląda jakby w ogóle nie była zainteresowana moją osobą, a jednak spod stołu słyszę charakterystyczne cyknięcia robienia zdjęć z telefonu. Wtedy po prostu wstawałem i pierwszy wychodziłem z inicjatywą zrobienia sobie wspólnego zdjęcia co zawsze było bardzo fajnie przyjmowane.

Ale jak już mówić o przykładach, to czas na kolejne z serii tych ekstremalnych. Złapałem okazję i pewnym momencie kierowca, który zabrał mnie kilkanaście minut wcześniej zjechał z drogi, zatrzymując się bezpośrednio przy kontrolującej obok drogi policji. Kierowca wyszedł z samochodu i udał się do siedzących tam pod płachtą policjantów. Zaczął z nimi rozmawiać w międzyczasie, pokazując palcem na samochód. O co może chodzić? Głowiłem się. Gdy wrócił do samochodu z policjantem otworzył mi drzwi i pokazał, żebym szedł z policjantem. Wyciągnął z bagażnika arbuza, wręczył mi go i odjechał. Policjant zaprowadził mnie przez jezdnie na drugą stronę do jedynego znajdującego się tam budynku. Co się okazało był tam posterunek. Posterunek to mocne słowo. Pomieszczenie z biurkiem na środku, za którym siedział ktoś ważny jak się okazało komendant. Przez najbliższe minuty przeszukiwali mi plecak i szperali w paszporcie robią mu przy okazji zdjęcia. Początkowo wydawało mi się, że będzie z tego jeden wielki problem jednak wyszło zupełnie inaczej. Istniała bariera językowa, ale komendant zadzwonił do kogoś, kto rozmawiał po angielsku i w ten sposób wypytał się o wszystko, co go interesowało również o to gdzie mam zamiar jechać. Finał był tego taki, że nakazał swoim policjantom zatrzymywać samochody by znaleźć mi odpowiedni transport. I znaleźli, co było chyba najbardziej niewdzięcznym stopem, jakim jechałem, bo zostałem wciśnięty do ciężarówki, gdzie kierowca albo miał przyjąć mandat za jakąś pierdołę wyssaną z palca lub zabrać mnie ze sobą. Wolał mnie zabrać i mieć to z głowy. Z policją miałem jeszcze wiele razy do czynienia, lecz historia, która miała miejsce w prowincji Gansu w miejscowości Lanzhou chyba najbardziej pokazuje, z jakim zainteresowaniem może przyjezdny się spotkać. W Lanzhou znalazłem się o zmroku, przechodząc obok małego przydrożnego posterunku policjanci zaprosili mnie na herbatę. Zapadła już noc i jeden z nich zaproponował, żebym spędził noc w akademiku dla policjantów. Dlaczego nie, pomyślałem? Gdy pojawiliśmy się na komendzie zostałem przyjęty przez głównego komendanta. Siedziałem u niego do momentu, aż zjawiła się telewizja chcąca zrobić ze mną wywiad. To nie był jeszcze koniec niespodzianek na ten wieczór. Bo komendant stwierdził, że akademik nie jest dla mnie dobrym pomysłem, więc zawiozą mnie w inne miejsce. Tym miejscem okazał się hotel (opłacony na dwa dni). Zaznaczyć trzeba, że telewizja była ze mną do momentu, aż wszedłem do swojego pokoju hotelowego po drodze, uwieczniając wszystkie moje poczynania.

Ludzie potrafili wciskać mi dziecko na siłę, żeby mogło mieć ze mną pamiątkę w postaci zdjęcia albo obdzwanianie pół rodziny z wieścią, że biały odwiedził ich w domu są takimi sytuacjami, po których stwierdza się z czasem, że już nic mnie nie zdziwi, a jednak zawsze coś potrafiło nowego zaskoczyć.

Naprawdę musiałbym przytaczać wiele historii, które przeżyłem w czasie pobytu tam, ale tak jak wspomniałem na początku w Chinach można poczuć się jak gwiazda. I to jest tylko to, co ja przeżyłem, a jest całą masa innych ludzi podróżujących po Chinach z podobnymi historiami, a nawet bardziej zwariowanymi oczywiście wszystkie z pozytywnym kontekście. Na pewno jest faktem, że gdzieś na portalach społecznościowych byłem sensacją, bo ilość selfiaczków, do których się ustawiali miejscowi była ogromna. Podsumowując podróżowanie po Chinach jest niesamowitą przygodą. Ciężko mi określić, na ile ma się to w całych Chinach. Bo jednak nie miałem okazji podróżować we wschodnich Chinach, gdzie jednak znajdują się największe aglomeracje co za tym idzie pracuje mnóstwo ludzi z zachodu. Jeśli chodzi o zachodnią, środkową i południową część Chin mogę śmiało powiedzieć, że jeśli tam się pojawisz będziesz gwiazdą!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *