Nepal – Katmandu

Aj, Katmandu miasto zapachu kadzideł i szalonego ruchu ulicznego. Takie pierwsze skojarzenie mam, gdy myślę o stolicy Nepalu. W czasie swoich podróży po Nepalu spędziłem tam mnóstwo czasu i poznałem je z każdej możliwej strony nawet tej mrocznej. Jak każde sporej wielkości miasto boryka się ze swoimi problemami, a Katmandu pod tym względem wcale się nie różni, ale trzeba przyznać, że jest to jedno z najciekawszych miast w tej części Azji.

Namaste!
Każdy poranek, jaki przyszło mi rozpoczynać w Katmandu, wyglądał podobnie. Wcześnie rano udawałem się do lokalnej knajpki, zamawiałem talerz momo, a na koniec piłem nepalską herbatkę i przyglądałem się jak miasto budzi się do życia. To jest najlepszy czas, gdzie można jeszcze w spokoju oddać się takim czynnością, bo im później robi się coraz bardziej gwarno. Do tego akurat trzeba się przyzwyczaić w przeciwnym wypadku miasto może wydać się ciężkie, a przy dłuższej egzystencji po prostu męczące. Ale spokojnie, jednak warto dać mu szansę, bo naprawdę ma sporo do zaoferowania i może skraść niejedno podróżnicze serce.

Odwiedzimy w Katmandu byłyby idealne dla osób, które po raz pierwszy chciałby zetknąć się z rzeczywistością subkontynentu indyjskiego. Powodów jest całe mnóstwo m.in. to, że teoretycznie chaos podobny jak ma to miejsce w Indiach, jednak w nieco łagodniejszej formie, lecz bez zatracenia tego, co charakteryzuje ten region świata. Niesamowity klimat, bo miasto znajduje się w dolinie i jest otoczone niemal z każdej strony przez wzgórza. Ponadto ogromna ilość charakterystycznych atrakcji rozsianych praktycznie po całym mieście. Większość z nich jest na światowej liście UNESCO. Jednak, żeby naprawdę poznać stolicę Nepalu trzeba tam zabawić na nieco dłużej i zapuścić się poza utarte szlaki. Czasem warto schować przewodniki, mapy, rozpiskę czy nawigację, a dać się po prostu zgubić. Sam spacer po ulicach będzie niesamowitą przygodą. Nieskromnie napiszę, ale naprawdę spędziłem w stolicy mnóstwo czasu do tego przebywałem w różnych jej częściach i mogę powiedzieć, że zawsze napotykałem coś, co potrafiło mnie zaciekawić lub zaszokować oczywiście w pozytywnym znaczeniu tych słów.

Religia i codzienność
Religia jest nieodłącznym elementem w codziennym życiu Nepalczyków. Pomniki, stupy oraz kapliczki na cześć wielu różnych bogów i bogiń można natknąć się niemal na każdej ulicy. I nie są one jedynie ozdobą lub historyczną pamiątką. Faktycznie każdego poranka można zaobserwować jak mieszkańcy potrafią nawet w drodze do pracy znaleźć czas by oddać się krótkiej modlitwie. Dla mnie osobiście takie miejsca mają szczególną wartość ze względu na swoją prawdziwość. To akurat cieszy podróżniczą duszę, bo niestety świat idzie w tę stronę, gdzie typowe atrakcje turystyczne starają się pokazać na siłę coś ponad przeciętność, a czy mają ku temu argumenty? Nie zawsze. Takiego typu miejsca są w pewnym sensie tradycją lub historycznym miejscem i zawsze znajdą swoich odbiorców. Jednak trzeba mieć to na uwadze, że „nie wszystko, co się świeci jest złotem” i w tym świecie dążącym w stronę komercji warto dostrzegać prawdziwość. Ale to już ocena bardziej indywidualna. Lubię i odwiedzam „obydwie strony mostów”, jednak osobiście wolę miejsca poza utartymi szlakami mniej zjawiskowe za to bardziej autentyczne. A takich miejsc w Katmandu nie brakuje.

Rosyjska ruletka
Na temat ruchu drogowego można by napisać tomy książek i nakręcić najbardziej efektowne filmy. I faktycznie jest to fenomen. Nieustanne trąbienie to już chyba znak rozpoznawczy takich miast w Azji. Da się do tego przyzwyczaić nawet do takiego stopnia, że brak jego będzie sprawiał, że jest coś nieswojo. Natomiast nie ma nic bardziej szalonego jak grą w rosyjską ruletkę. Mam na myśli przechodzenie przez jezdnię w najruchliwszych częściach miasta. Nie ze względu na lewostronny ruch, będący pozostałością po angielskiej obecności kolonialnej, ale z powodu chaosu, i to jak wszystko się odbywa. Nepalczycy to bardzo miły i sympatyczny naród, ale nie oszukujmy się prawa na drodze są wyjęte poza wszelkie ramy! Jeśli chcesz przejść przez jezdnię nie uświadczysz dobrowolnego zatrzymania się pojazdu tylko po to, żeby można było przejść przez jezdnię. Zasada jest prosta przechodzisz pewnym krokiem z wyczuciem odległości czasami na grubość włosa albo idziesz dookoła bez gwarancji, że w końcu uda się przejdziesz na drugą stronę. W serwisach wideo jest mnóstwo filmów pokazujących w teorii chaotyczny ruch pojazdów, jednak w praktyce ten chaos ma swój porządek i przewrotną harmonię. Zdarzają się stłuczki, której sam byłem świadkiem. Na prosty europejski rozum w czasie kolizji nawet najmniejszej obydwie strony przeważnie wyjaśniają sobie całe zdarzenie i kończy się policją lub negocjacją. A tutaj było machnięcie ręką i uśmiechem na odchodne. Totalny stan umysłu!

Trzęsienie ziemi
Niby od najtragiczniejszego trzęsienia ziemi w 2015 roku minęło trochę czasu, lecz to nie wystarczyło, żeby Katmandu do końca poradziło sobie ze skutkami. Te wydarzenia spowodowały zniszczenia na terenie całego kraju, a epicentrum znajdowało się zaledwie 70 kilometrów od stolicy, przez co Katmandu ucierpiało szczególnie. W wyniku trzęsienia wiele ważnych atrakcji historycznych została bezpowrotnie zniszczona. Nawet do tej pory w mieście widoczne są tego skutki. Niektóre zakątki miasta wciąż wyglądają jak plac budowy, a nawet w miejscach najbardziej popularnych większość budynków jest podparta kołkami w celu zabezpieczenia przed całkowitym zawaleniem. Niestety wciąż Nepal nie jest stabilny i każdego roku zdarzają się mniejsze trzęsienia całe szczęście o mało inwazyjnej sile.

Nocne życie
Długo zastanawiałem się, czy w ogóle dawać wzmiankę o tym, co udało mi się zaobserwować podczas nocnego życia w mieście. Uznałem w końcu, że poniekąd może być to nawet ciekawe, szczególnie że zjawisko to występuje w sporej skali. Ilekroć przechadzałem się nocą ulicami zawsze, ale to zawsze w najciemniejszych jego zaułkach dostrzegałem stojące pojedynczo osoby. Były to już naprawdę późne godziny, ale jakoś specjalnie nie zaprzątałem sobie tym głowy, do czasu.

Wybierałem się na północ Nepalu, żeby zaoszczędzić na czasie postanowiłem dojechać tam małym busikiem. A że jedyna opcja odjeżdżała praktycznie w środku nocy uznałem, że bez sensu brać nocleg. Pokręcę się po mieście nocą, a odeśpię w busie-pomyślałem. I sytuacja, kiedy po prostu przysiadłem na schodkach budynku, a cienia wnęki wyszedł mi… no właśnie nawet nie wiem, jak napisać. Po prostu niby kobieta ubrana wyzywająco, ale ewidentnie widać męskie rysy twarzy, z ogromną ilością makijażu i do tego gruby głos. Dobrze znana mi definicja ladyboya m.in. z takich krajów, jak Tajlandia czy Indie jednak tego tutaj się nie spodziewałem. Ale gdy miałem już w głowie ten fakt po powrocie z północy dopiero zobaczyłem jak nocne życie w Katmandu jest przesączone właśnie takiego typu subkulturą.

Legenda o Katmandu
Legenda głosi, że Dolina Katmandu była niegdyś jeziorem, a na jego środku rósł piękny kwiat lotosu. Kwiat znajdował się u podnóża małego wzniesienia. Około V wieku, Manjushri, który był bodhisattvą (pokrótce można wytłumaczyć to jako uosobienie Buddy), zadecydował, że miejsce to wygląda na godne pielgrzymki. Dlatego też osuszył on całą dolinę z wody, tak aby ludzie mogli dotrzeć do wzgórza, a na jego szczycie wybudował on świątynię, która znana jest pod nazwą Swayambhunath.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *