Turcja-W stronę Kurdystanu

Z Istambułu kieruję się dalej w stronę Ankary. Powoli zaczyna się robić gorąco w dzień,aczkolwiek w nocy można zmarznąć. Jeśli chodzi o stopowanie po Turcji to bywa różnie,czasami idzie opornie, a zdarza się że nie łapiąc podjeżdza koło mnie motor i pokazuje żebym wsiadał (pomysł nie do końca przemyślany bo motor jeszcze trochę i by się zapalił). Też miałem niespotykaną sytuacje zabawna a zarazem dziwna.Znalazłem się na bramkach autostrady w okolicach miejscowości Sapanca. No i akurat patrolowała tam policja, oczywiście sensacja się utworzyła bo każdy chciał zdjęcie ze mną więc ok. Ale oni nie pozwolili mi łapać stopa na bramkach twierdząc że to zbyt niebezpieczne i mam iść na autostradę.Z początku zdziwiłem się bo jak to na autostradę?Policja właśnie jest od tego żeby takich przypałowców jak ja ściągać z autostrady, a nie jeszcze ich tam wysyłać! W pewnym momencie myślałem nawet że żartują. Jednak oni byli całkiem poważni. Więc kazali mi iść na drogę gdzie auta jadą ponad 100 km/h skoro to ma być bezpieczniejsze niż łapanie stopa na bramkach gdzie auta jadą z prędkością 30 km/h to ok. W sumie mi to było obojętne gdzie mam stać bo jeszcze za czasów stopowania po Chinach łapanie na autostradzie miałem opanowane do perfekcji i nie ma lepszego uczucia jak kierowca rozpędzony zatrzymuje się po 200 metrach i cofa po ciebie!!! A z drugiej strony gdzieś przed Ankarą policjant nie pozwolił mi stać na końcu stacji bo było to według jego mniemania zbyt niebezpiecznie po czym sam wjechał pod prąd na autostradę. Sytuacje absurdalne jednak z tym trzeba się liczyć i poniekąd mieć to gdzieś.(po 5 minutach i tak poszedłem na koniec stacji) ;d
Jeśli chodzi o dogadywanie się w Turcji to w zasadzie nie ma żadnego problemu. W większych miastach można bez problemu znaleźć kogoś na ulicy kto rozmawia po angielsku.Czasami można spotkać kogoś kto rozmawia po rosyjsku ale to przeważnie wśród starszego pokolenia.Nawet spotkałem Felixa z Niemiec który także stopował z zamiarem dojechania do Tajlandii jednak tak mu się spodobało w Turcji że został. Jest nauczycielem angielskiego, jak stwierdził zarabia mało ale jest szczęśliwy że nie musi gonić za bycie docenianym i akceptowanym. Spędziliśmy razem trochę czasu rozmawiając na brzegu morza czarnego, opowiadając swoje przygody związane ze stopowaniem.
Idąc przez małe miasteczka czuje się papież pozdrawiający wiernych. Co chwile tylko macham na prawo i lewo bo ktoś mnie wyczaił z daleka. W sumie to jest miłe tylko czasami czasochłonne tłumaczyć każdemu z osobna gdzie się udaję i skąd jestem………….
W pewnym momencie plan który sobie założyłem czyli dotrzeć do Morza Czarnego lekko się wydłużył bo chciałem ominąć stolicę Turcji lecz los sprawił że mogłem zobaczyć Ankarę.
Stolica to troszkę mniej nowoczesne miasto od Stambułu jednak postawiła na chyba na szybkie zaludnienie bo budownictwo nie jest miarą budynków tylko osiedli.
Mimo że utrzymuje się lekko podwyższony stan zagrożenia terrorystycznego to życie płynie jak płynęło. Tyle że policja faktycznie pracuje. A będąc w Giersun 100 km od Trabzonu stałem nawet w miejscu gdzie dwa miesiące wcześniej wybuchła bomba. To dowiedziałem się pół godziny później a powiedział mi o tym wspomniany wcześniej Felix.
Obecnie Turcja toczy spory z Kurdami. Na tą chwile niby jest spokojnie, a jak długo? nie wiadomo. O tyle ciekawe że miałem możliwość poznać Kurdów i dawali jasno do zrozumienia co myślą o Turkach i w sumie druga strona mówiła podobnie. Jednak problem jest i nie zanosi się na szybkie załagodzenie tego sporu.
Ten post piszę z Trabzonu gdzie pierwszy raz wziąłem tani hotel (15 zł) jak z prysznicem, Wi-Fi i wygodnym łóżkiem to naprawdę niewiele.Uczucie kiedy po tylu dniach chodzenia z plecakiem w końcu go zostawiasz w hotelu to jakbym fruwał.
Praktycznie od samego Istambułu aż do Trabzonu krajobraz to ciągłe góry. Wielokrotnie towarzyszy mi to uczucie kiedy jest szybka zmiana wysokości czyli zatkane uszy i senność. Np. w okolicach Samsun ze znacznej wysokości zjeżdża się na poziom morza w ciągu kilku minut.
W końcu mogę tu trochę odsapnąć chłodniejszym powietrzem bo w centralnej części Turcji upały niesamowite. Mój zegarek zanotował najwyższą temperaturze 35,6° C a to jest dopiero kwiecień. Myślę że jutro powinienem być w Gruzji no chyba że Trabzon jeszcze mnie przyciągnie na jakiś czas więc czołem i trzymajcie kciuki 🙂
Widoki piękne, młody uważaj na siebie
Spokojnie , zawsze uważam 😉