Rosja-Tatarskie korzenie

Więc jak pisałem wcześniej że umówiony byłem z kierowcą na wskazane miejsce skąd mieliśmy jechać dalej .Punkt 6:00 czekam i czekam a go nie ma , ale jakoś się tym nie zmartwiłem , w sumie może i dobrze ze nie było mi dane dotrzeć prosto na ural . Innego kierowce znalazłem bardzo szybko i miałem dojechać do Samary .Ale właśnie miałem dojechać ale nie dojechaliśmy tym razem z powodów technicznych auta.Takiej walki kierowcy ze skrzynia biegów to ja jeszcze nigdy nie widziałem , biegi nie wbijały się do tego stopnia ze próbował to robić dwoma rękoma a kierownica puszczona luzem .Ja to chwilami ze śmiechu nie mogłem wytrzymać , auto piszczało , gwizdało ,kierowca aż sam się śmiał w końcu odpuścił i zjechał na pobocze zadzwonił do szefa ze nie da się tym jechać .Przeprosił mnie mówiąc że muszę znaleźć sobie nowa limuzynę bo ta już nie pojedzie.Pokręciłem się chwile na stacji podładowałem tableta ,przeczekałem aż minie burza i ruszyłem dalej.I znowu chwilka i złapałem stopa do Samary do której mi brakowało 600 km.W  Kabinie było dwóch kierowców wiec plecaki zostały w naczepie razem z aparatem i tabletem. Fajnie i przyjemnie się z nimi jechało , mniej więcej w połowie drogi zatrzymaliśmy się bo jeden z nich mieszkał niedaleko więc chciał wstąpić ,samochód wziął od żony która pracowała na stacji . Jeden kierowca został a ja pojechałem z drugim do niego , 10 min drogi i byliśmy na miejscu, wioska bardzo mała , może 10 domów tam było które nie były w najlepszym stanie ale za to kolorowe. Największą atrakcją wsi jest przejeżdżający kilka razy dziennie pociąg Moskwa – Czelabińsk. Ale podjechaliśmy przywitałem się z jego ojcem który od razu kazał mi siadać przy stole.No i zostałem zasypany jedzeniem od zupy,kanapki po danie które było mega pyszne był to makaron z jakimś mięsem w olejku. Danie główne było podane w dużej wazie i wszyscy przy stole jedli z tej wazy, czyli każdy zabijał sobie makaron .Tak właśnie się spożywa u nich takie potrawy.Zaczęli później rozmawiać a ja się zorientowałem że to nie jest rosyjski , wiec pytam po jakiemu to , powiedzieli że mają korzenie tatarskie i tak tylko rozmawiają w domu. Mi ten język bardziej przypominał Chiński.Po kolacji pojechaliśmy na stacje skąd wsiedliśmy znowu do tira i ruszyliśmy w stronę Samary .Krajobraz zmienił się całkowicie w porównaniu z początkiem Rosji . Przejeżdżaliśmy przez rzekę Wołgę , z początku wydawało się że to jest jezioro ale Siergiej powiedział że ona taka jest szeroka i na mapie faktycznie tez tak wyglądało , na szerokość  ma kilka kilometrów.W tej części odległości między większymi miastami są duże od 300 – 600 km , trafiają się po drodze malutkie wioseczki które maja przy drodze pełno małych budeczek wbudowanych w dom ,i  z każdej wydobywa się dym , można tam kupić coś ciepłego do picia oraz jakieś jedzenie z grilla.A ja dojechałem do Samary i mam tu 200 km do Kazachstanu , ale ja jadę w głąb Rosji w stronę Czelabińska i tam się pokręcę przy kazachskiej granicy póki mam jeszcze wizę.Z Siergiejem dojechałem wieczorem do miejsca gdzie miał rozładunek więc trzeba było czekać do rano aż go wpuszczą noc spędziłem u niego w tirze bo miał 2 łóżka więc nie musiałem się bawić z namiotem.

DSCF5614

Przydrożny handel

DSCF5630

Siergiej

DSCF5627

Tak,to jeszcze jeżdzi

DSCF5621

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Translate »