Pakistan-Karakorum Highway

Postanowiono stworzyć trasę która łączyłaby Chiny z Pakistanem był to projekt bardzo skomplikowany bo trasa liczyłaby sobie 1300 km. Budowa Karakorum Highway trwała przez ponad dwadzieścia lat. Ukończono ją w 1980 roku. Przez cały okres budowy pracowało przy niej 35 tysięcy robotników z Chin i Pakistanu. Ponad 500 osób straciło życie. Przez lata droga nieustannie atakowana jest przez różne żywioły, osuwiska czy powodzie odcinając ludzi od dostaw jedzenia i innych najpotrzebniejszych produktów. Na bieżąco są naprawiane zerwane mosty i nawierzchnia który jest poddany najcięższym warunkom. Mimo to wciąż taka praca jest niekończącą się inwestycją. Pomimo tylu przeszkód droga przez tyle lat wciąż funkcjonuje i jest prawdziwym skarbem dla obydwu państw jak i turystów. Droga ta znajduje się w północnym Pakistanie i w zachodnich Chinach łącząca Rawalpindi z Kaszgarem jest to niesamowita 1300 kilometrowa przygoda. Zarazem najwyżej położona droga w świecie o utwardzonej nawierzchni. Trasa prowadzi przez takie pasma górskie jak Himalaje, Karakorum, Hindukusz i Pamir, to najwyższe góry świata i warunki są naprawdę zmienne.Karakorum Highway oznacza autostradę Karakorum lecz daleko jej do pełnoprawnej autostrady,bynajmniej w naszym Europejskim pojęciu. Dla mnie było jedno pewne że grzechem byłoby nie przejechać się tą drogą będąc w Pakistanie. Także przygodę zacząłem od Rawalpindi i zakończyłem ją na granicy z Chinami. I muszę stwierdzić że była to najpiękniejsza trasa którą było mi dane jechać. Nigdzie wcześniej nie widziałem takich widoków jak tam. Ogromne przepaście na krawędzi, przeciskające się auta na wąskich przejazdach, zapierające dech w piersiach widoki, niesamowici ludzie napotkani po drodze oraz magiczne miejsca. Można byłoby wymieniać w nieskończoność i nie trudno zakochać się w tym zakątku świata. Karakorum Highway jest również bardzo niebezpieczną trasą co niejednokrotnie doświadczyłem. Ale właśnie to wszystko tworzy piękno całej tej słynnej trasy. Od płaskiego Rawalpindi stopniowo w górę aż do granicy z Chinami do Kunjerab Pass (wpis o Khunjerab Pass, kliknij tutaj)ciągnie się ta droga, po czym po stronie Chińskiej aż do samego Kaszgaru schodzi w dół.

Tak wygląda trasa Karakorum Highway na terytorium Pakistanu

Drogowskaz w Islamabadzie

Jak widać już na samym początku widoki pierwsza klasa , do tego dobra jakość drogi

Rzeczka przecinająca drogę.
Autostradę zaczynamy od Rawalpindi i można powiedzieć że także z Islamabadu bo to praktycznie jedno miasto. Ukształtowanie terenu jeszcze niczym nie przypomina tego co jest dalej. Ale już kilkanaście kilometrów za Islamabadem zaczynają się pierwsze podjazdy. Drogi są jeszcze bardzo dobre i wygląda to naprawdę dobrze. W czasie drogi jeszcze na samym początku chciałem się przedostać do Kaszmiru jednak z powodu braku odpowiedniego dokumentu nie mogłem kontynuować podróży. Choć było dane przejść przez most na stronę Kaszmiru i posiedzieć tam trochę jednak nic nie mogłem wskórać. Cóż,wróciłem na Karakorum Highway i jechałem wciąż w stronę granicy z Chinami.Pierwsze i na dobrą sprawę większe wypłaszczenie terenu zobaczyłem w Abbottabadzie, jest to dosyć spore miasto. Ciekawostką jest to że tutaj zabito jednego z największych terrorystów świata Osamę Bin Ladena. Przy okazji zostałem zaproszony na wesele ,dosłownie moc wrażeń.

Przystrojone ciężarówki bez których ciężko byłoby sobie wyobrazić Karakorum Highway

Okolice Abbottabad

Po drugiej stronie rzeki znajduje się Kaszmir
Jak wygląda autostop? Kierowcy bardzo chętnie zabierają, i nie zdarzyło mi się utknąć gdzieś na dłuższy czas.Ludzie oczywiście są tak samo ciekawi mnie jak ja ich i dzięki temu można się sprawnie przemieszczać. Jeżdżę dosłownie wszystkim osobówkami,ciężarówkami, a nawet motorami (w kilka osób). Jak pisałem wyżej drogi początkowo były dobre,im dalej zaczęły robić się co raz bardziej kręte, wąskie, a ich stan zostawiał sporo do życzenia. Tu mogę podać świetny przykład co można spotkać na Karakorum Highway. Byłem niedaleko od miejscowości Besham jak zaczęło padać. Jechałem w pięknej ciężarówce, wyskoczyliśmy z kierowcami (bo jeżdżą przeważnie po dwóch) i zabezpieczyliśmy towary na pace żeby nie zamokły. Po czym ruszyliśmy przed siebie. Oczywiście jechaliśmy powoli bo te ciężarówki nie są w stanie jeździć szybko,a ponad to po swojej lewej stronie miałem dość stromą ścianę,a po prawej przepaść.

Komentarz zbędny

Odpoczynek przy kamiennym drogowskazie

Można jechać w nieskończoność z takimi widokami.

Kolejna góra,kolejne wzniesienie i coraz to piękniej.
Wystarczył lekki deszczyk i droga zaczęła robić się lekko mówiąc nieprzyjemna. Początkowo na drogę zaczęły spadać małe kamienie z błotem, a kierowcy wychodzili i sami odgarniali żeby można było przejechać. I jeszcze w miarę to wyglądało sprawnie,choć nie powiem że sporo ryzykowali odgarniając błoto gdzie z góry jeszcze spadały resztki kamieni. W pewnym momencie utworzył się spory korek, w zasadzie było już po deszczu. Wyszedłem zobaczyć co tam się dzieje i tylko wyszedłem zza zakrętu to szczęka opadła mi do samej ziemi !!! Na zakręcie zrobiło się osuwisko, droga kompletnie nieprzejezdna zasypana głazami, kamieniami, błotem i wszystkim tym co lawina zabrała ze sobą po drodze. Z rozczarowaniem pomyślałem że tutaj kończy się moja przygoda z Karakorum Highway bo nie wyglądało to dobrze. Patrząc na to nie byłem sobie w stanie wyobrazić że jest możliwe to odblokować przez kilka dni. W miejscu zdarzenia zrobiło się małe widowisko bo każdy z kierowców stojących w korku przychodził zobaczyć co tu się dzieje. Dokładnie w tym miejscu była knajpka z jedzeniem, więc rzecz jasna wszyscy pozostawiali swoje pojazdy i siedzieli w jednym miejscu i debatowali. Byli tacy że po prostu zawracali. Tam też poznałem Prince,zaoferował że przenocuje mnie u siebie. Zacząłem się zastanawiać gdzie tu są domy bo nic nie widać, a jedynym miejscem gdzie coś stało to właśnie knajpka i kilka kamiennych opuszczonych budynków. Okazało się że mieszka wysoko nad drogą na górze. Chatki są w takim miejscu że nie są im straszne lawiny i spadające kamienie, a sam dom jest jakby wyryty w skale. W środku naturalne otwory z których gdzie latem bije chłód,a zimą ciepło. Już nie wspominając o widoku okna. Niesamowite miejsce!!!.
Był to dla mnie czysty dowód jak piękny odcinek zamienia się w żywioł, w dodatku Prince opowiedział mi jak wygląda zima kiedy droga potrafi być zasypana śniegiem i staje się nieprzejezdna przez kilka, a nawet kilkanaście dni. Oprócz tego można tutaj spotkać niedźwiedzie, lamparty i dużo innych drapieżnych zwierząt. Więc zbaczając z drogi trzeba mieć się na baczności i oczy dookoła głowy.

Taki widok zastał mnie po wyjściu zza zakrętu.

Korek na całęgo

Dom Princa

Nawet coś takiego potrafi spaść z góry.

Rzeki skrupulatnie podmywają brzegi pochłaniając drogę.

to się nazywa naturalna przyczyna ruchu wahadłowego.
Czymś nieodłącznym są kontrole policyjne jako przydrożne posterunki w których kierowcy ciężarówek muszą się wpisywać i tak samo jest ze mną, standardowa procedura. Paszport, wiza i pamiątkowe zdjęcie z policjantami. Wjeżdżając do Chilas czekała mnie powtórka z Beludżystanu czyli otrzymuje się ochronę w postaci uzbrojonego policjanta, który towarzyszy nam w czasie noclegu w Chilas oraz drodze do okolic Gor czyli wypadowej miejscowości udających się do Fairy Meadows. Ciężko tak oddać całą magie tej drogi jednym wpisem, trzeba po prostu stanąć na wylotówce w Rawalpindi i wyciągnąć kciuka w kierunku Chin. Zostawiam was ze zdjęciami poniżej. Może to chociaż w jakiś sposób pokaże to co przeżyłem w ciągu pobytu na tej słynnej trasie. Zaparz dużą herbatę i przejedz się w wirtualną podróż po Karakorum Highway !!!

Droga prowadząca przy Rakaposhi 7788 m.n.p.m

Odcinek przed Kunjerab Pass i droga przyjaźni.

Jedno z wielu miasteczek po drodze.

Bywa że brakuje asfaltu

Od czasu do czasu potrafi coś spaść z góry

Droga idąca wzdłuż rzeki Hunza.

Życie płynie jak codzień.

Na takich mostach ruch odbywa się wahadłowo,więc trzeba czekać..długo czekać.

Daleko do Rawalpindi.

Droga przyjaźni (Gilgit)

Małe miasteczka są niezwykle urokliwe.

Autostop.

Nie ważnie jak,byle do przodu.

Okolice Chilas.

Kiedy pobocze jest drogą ,a droga poboczem.

Pola ryżowe.

można spotkać stare kamienne drogowskazy.

…

Niesamowite formacje skalne.

Co raz bliżej Nangi.

to jest Karakorum Highway.

Jedna z tysięcy knajpek przy drodze.

Autostop w wersji Pakistańskiej.

Wracamy ze szkoły.

Sklepik.

Niby monotonnie bo góry i góry,ale nigdy mało.

Trzeba mieć się na baczności prowadząc auto.

Chmury wiszące nad głową.

Tak się jeździ.

Przy kontroli

Kierunek Chiny!

I zdarzają się naprawdę dobre drogi.

Karakorum <3

Środek lata a na poboczu ściana z lodu

Skarbem byłoby mieć rower,oczywiście kierując się w dół

Przejście graniczne Pakistan-Chiny

Kierunek Skardu

Poranek na trasie

Owce idące wzdłuż „autostrady”

Co skręt,zawsze coś innego.

Widoki pierwsza klasa.

Każdy wodospad po drodze jest niesamowity.
Łukasz… raz jeszcze powtórzę… cieszę się, że piszesz w ten sposób o Pakistanie… w Europie żyjemy taplając się w stereotypach i wyrabiając zdanie po kilku opiniach podobnej treści, a przecież nie dotyczy to wszystkich… Poza tym wiem, że znajduje się to, czego się szuka… Ty nie szukasz zła… tylko dobra w najczystszej postaci… Tej słodko-gorzkiej, ale krystalicznie prawdziwej emocji… Tylko takich w tej podróży Ci życzę… Jestem tam razem z Tobą! 🙂
Sam tam byłeś czy z Davidem? Widoki super! Zdjecia z Tobą na skałach extra =-O
Z Davidem , podróżujemy razem do Indii później każdy w swoją ścieżkę ;p