Na szlaku przemytu narkotyków

Ostatnimi czasy Iran stał się popularnym kierunkiem wśród turystów. Słynie z niesamowitej gościnności, dobrej kuchni, słodziutkich jak nutella daktyli, najwyższej jakości wyrobów tkackich, i oczywiście z wydobywania ropy czy gazu ziemnego. Przez otwartość ludzi jest to świetny kraj by poznać ich bogatą kulturę. Tak też ja poznałem ten kraj, i stał się dla mnie po Pakistanie numerem dwa jeśli chodzi o podróżowanie. Każda osoba odwiedzająca to państwo będzie miała pozytywne wspomnienia mimo że tak bardzo różnimy się kulturowo. Jednak jest to jedna strona medalu, druga nieco ciemniejsza aczkolwiek co istotne niewidoczna tak po prostu. Mowa tu o problemie narkotyków w społeczeństwie, i napływie opium z Afganistanu. I niezależnie od stosunku religii który jest ekstremalnie radykalny pod tym względem to w społeczeństwie, i największych w państwie istnieje świadomość o tym że problem jest ogromny, i ciągle nasila się.

Żeby zobaczyć coś więcej trzeba wejść między ludzi, pobyć z nimi, przekroczyć ten margines. A to mogłem doświadczyć w momencie kiedy odwiedziłem Sistan i Beludżystan najbardziej wysunięty na wschód ostan Iranu. Zarazem najbiedniejszy, niestabilny, najbardziej odseparowany region od reszty kraju, otoczony pustyniami, sąsiadujący z Afganistanem i Pakistanem. W Sistanie ludziom jest bliżej do Pasztunów (główna grupa etniczna Afganistanu uważająca się za jedyną ludność rdzennie afgańską) zaś w Beludżystanie jest po prostu jak w Pakistańskim Beludżystanie. W każdym z tych regionów obowiązuje już inny język, i ogólnie widać to że jest tam inaczej jak w pozostałych częściach kraju.

Strój Balochi

Ruch turystyczny tam nie istnieje, dla przykładu w innych częściach kraju widok turystów zza granicy jest normalny, i częsty szczególnie we większych miastach. Będąc w Sistanie i Beludżystanie nie spotkałem ani jednego klasycznego turysty. Samo poruszanie się po tym ostanie jest już mocno utrudnione przez tzw. punkty kontrolne postawione na drodze. Zatrzymuje się tam wszystko co przejeżdża i przeszukuje jakby to była granica państwa. W ten sposób próbuje się wyłapać przemycane narkotyki by zapobiec w rozsianiu ich dalej na kraj.Jeśli chodzi o mnie to sprawdzana jest wiza, a czasami przeszukiwany plecak (normalna procedura).

Istotna sprawa jest z Afganistanem który jest niekwestionowanym liderem w produkcji opium. U zyskuje się je z wysuszonego soku pozyskanego niedojrzałych makówek maku,  Akurat na terenach nieurodzajnej ziemi Afganistanu znajdują się pola uprawne maku lekarskiego. Bieda oraz plemienne struktury państwowe sprawiają, że uprawa mało wymagającej rośliny, jaką jest mak jest dla Afgańczyków jak żyła złota. Pewnie we większości takie uprawy to są pod kontrolą grup zajmujących się przemycaniem w tym talibów lub grup poważnie z nimi powiązanymi. Przez co jest to w pewnym sensie biznes, i to nie mały. A co za tym idzie pozyskiwanie pieniędzy przez takowe ugrupowania niezbędne do funkcjonowania, poszerzania swoich horyzontów na różnych płaszczyznach.

Iran to 50% światowej konsumpcji tego narkotyku.Jak dowiedziałem się od poznanych osób gram opium to koszt zaledwie 3 złotych w przeliczeniu na naszą walutę. W innych regionach kraju cena może być nieco wyższa, ale nieznacznie. Nie jest tak ciężko go dostać, a też zdarzało się że proponowano mi gdy byłem zaproszony w gościnę. Kluczowe elementy, niska cena, łatwy dostęp, i silnie uzależniająca substancja są powodem wszechobecności. To jednak nie wszystko. Równie popularne co opium jest haszysz. (Jak później się przekonałem w Pakistanie jest on wszechobecny nawet w szeregach stróżów prawa). Ale wracając do Iranu. Był jeszcze jeden narkotyk którego nazwę znam tylko w języku Arabskim „Koh”. Zawijało się to w chusteczkę i wsadzało pod język, i to równie popularne. Metaamfetamina już mniej dotyczy biedniejsze regiony. Głównie obecna w zamożniejszych miastach.

Koh

Kilka razy zapytałem poznanych osób jak statystycznie szacują na 10 osób ile zażywa któryś ze wspominanych używek. I tu rozrzut był jak wystrzelona kula z armaty. Od 3/10 czasami 5/10.,a bywało 7/10. Trzymając się nawet tego najmniejszego to jest to 30 % uzależnionych to jest makabra. Muszę też zaznaczyć że głównie pytałem na prowincjach w dodatku w Sistanie i Beludżystanie. Dlatego ten odsetek może być zawyżony niż w bardziej zamożniejszych częściach kraju ale i tak wiadomo że jest to tam w obiegu. Statystyki to jedno, i nie zawsze można im wierzyć. Jednak w czasie całego pobytu w Iranie widziałem jak narkotyki przenikają społeczeństwo stąd zacząłem co raz bardziej interesować się tym faktem.

Oficjalne stanowisko Irańskiego rządu brzmi ” będziemy walczyć z przemytnikami”. Pojęcie jest tutaj ogólne mające na myśli wszystkich przemytników od narkotyków po sprzęt różnego rodzaju ( szczególnie z Pakistanu) Irańczycy zaś przemycają ropę do Pakistanu, i Afganistanu. Przemyt jest na porządku dziennym bo to także przeplatało mi się w rozmowach z ludźmi, i bez oporu o tym mówili. 

 Od miejscowości Konarak już w ostanie Sistan i Beludżystan lokalni powtarzali w kółko że jest niebezpiecznie, żebym uważał szczególnie nocami. Ale dodawali ” ok w Konarak jest niebezpiecznie, ale w Nikshahr to dopiero masakra” w Nikshahr zaś ” ok tu jest niebezpiecznie, ale w Iranshahr to dopiero niebezpieczeństwo” Zawsze znalazła się osoba która mówiła chociaż szarpanym Angielskim, i zawsze słyszałem to samo. Niebezpiecznie, uważaj w nocy, przemytnicy, lokalni przestępcy. Nie powiem bo wchodzi to w głowę szczególnie że widać to jak te miasta wioski są biedne. Wchodziłem w ten świat co raz głębiej, konsekwentnie jadąc dalej w kierunku Zahedan. Ostrzeżenia się nasilały, a tubylcy nagminnie mi o tym przypominali w końcu zapala się żarówka że coś jest w tym temacie. Najmniej komfortowo czułem się w miejscowości Khask dokładnie na obrzeżach miasta. To jest miasto już typowo na przemytniczym szlaku, a obrzeża na których się znalazłem zamieszkiwali sami Afgańczycy. Co prawda nie było zbyt mądre łapanie stopa o zmierzchu ale wtedy miałem nieodparte wrażenie że muszę się stamtąd wydostać. Może, i zaczęła świrować fantazja, ale naprawdę czasami wszystko dookoła nie pozwala czuć się pewnie tak właśnie było w Khask.

Stopa złapałem szczęśliwie bo zabrał mnie kierowca ciężarówki,. Zapadła noc, i co ciekawe punkty kontrolne które mijaliśmy były opustoszałe! To mi się wydało bardzo dziwne bo to nie ma sensu. Pytając o to kierowcę odpowiadał  „danger, danger”.  Wychodziło na to że takie kontrole nocą są zbyt niebezpieczne z bardziej lub mniej oczywistych względów. A historia jakieś 60 kilometrów przed granicą z Pakistanem tylko utrwaliła mnie w przekonaniu że Sistan i Beludżystan to zupełnie inny obraz Iranu jaki wyrysował mi się w innych zakątkach kraju. Będąc na kompletnym zadupiu drogę zajechała mi zdezelowana terenówka,  a zamaskowany chustą mężczyzna trzymający karabin zeskakuje z paki wprost przede mnie . Wszystkie słowa ostrzegających mnie ludzi spadły na głowę jak uderzenie 5 kilogramowego młota. Na moje szczęście była to zamaskowana policja kontrolująca wzgórza wypatrując przemytników, i uchodźców. Jak to wygląda w praktyce? 936 kilometrów granicy z Afganistanem, 909 kilometrów granicy z Pakistanem biegnącej przez pustynie oraz trudno dostępne wzgórza sprawia że granica jest niczym durszlak, a przemytnicy przemycają co chcą, i ile chcą. 

Jak udało mi się ustalić ta trasa jest pierwszym etapem przemytu.

Jak udało mi się ustalić te drogi są pierwszym etapem przemytu (zdjęcie wyżej). Zaciągnąłem trochę informacji z internetu, i natrafiłem na wzmiankę że narkotyki są przewożone przeważnie w autobusach kursujących między miastami. Ale istnieje coś takiego jak zorganizowane grupy przewożące samochodami. Samochody nie posiadają tablic rejestracyjnych, i przeważnie są zapakowane na fulla różnymi pierdołami wśród tego pochowane paczki z narkotykami. Są przemycane do takich miast jak Kerman czy Zahedan i dalej rozprowadzane w mniejszych paczkach na cały kraj, a później do europy.

Muszę zaznaczyć na koniec że cały pobyt w Iranie wspominam bardzo dobrze, i mimo ostrzeżeń lokalnych w Sistan i Beludżystan nie doświadczyłem na własnej skórze nieprzyjemności o których nie dawali mi zapomnieć lokalni. Więcej ostrzeżeń miałem tylko w Pakistańskim Beludżystanie ( na każdym kroku), ale tam od samego początku zdawałem sobie z tego sprawę. Iran polecam zdecydowanie każdemu, jednak odwiedziny w Sistan i Beludżystan należy przemyśleć od a do z, i mieć tam oczy dookoła głowy szczególnie jadąc stopem. Ale znając życie miejscowi już zadbają o to żebyście wiedzieli jaka jest sytuacja.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Translate »