Maroko-Medina

Mój plan odwiedzin Maroko ciągnął się już od dłuższego czasu i dwukrotnie odchodziłem od tego na rzecz innej podróży. Tym razem wybrałem się z Olą i mogliśmy razem przez tydzień zobaczyć choćby cząsteczkę Afryki. Docelowo udaliśmy się do Marrakeszu i spędziliśmy tam pierwsze dni. Mieszkaliśmy w dzielnicy zwaną Medina i miałem nieodparte wrażenie że znajduję się w Chińskim Kaszgarze w prowincji Sinciang. Dla mnie dosłownie wszystko przypominało tamto miejsce. Unoszący się wszędzie zapach przypraw,olejków oraz wąskie i specyficzne uliczki. Medina sama w sobie to labirynt, wystarczy zejść z głównej uliczki i kilku manewrach można na dobre stracić orientację. Najgorsze jest to że po skręceniu w dowolną uliczkę ukazuje się naszym oczom praktycznie podobny obraz jak chwilę wcześniej. Bez wątpienia ma to swój klimat i jeśli ma się sporo czasu i nie ma nic ciężkiego na plecach można się zanurzyć na wędrówkę po Medinie z pewnością będzie to nie mała przygoda.

Widok o poranku

Gdzieś w labiryncie uliczek w Medinie

W uliczkach Mediny można odetchnąć od tego gwaru który panuje od rana do wieczora na ulicach Marrakeszu a szczególnie w najbardziej popularnym miejscu na placu Dżamaa El Fina. 
Bardzo fajnie jest pochodzić tam późną nocą. Może to na pierwszy rzut oka nie wyglądać zachęcająco ale na własnej skórze sprawdziłem że nie ma co się bać ciemnych uliczek a klimat spaceru niezwykle specyficzny. Na przemian czuć zapach jedzenia i marihuany albo haszyszu bo nie ma co ukrywać ale jest to tam tak powszechne że spokojnie można nazwać to nieodłącznym elementem. Wystarczy przejść parę razy bez celu po placu i zawsze ktoś podejdzie dyskretnie z pytaniem hasz? hasz?

Sklepik z pieczywem

Jedna z głównych uliczek Mediny

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Translate »