Birma-Mandalay

W Mandalay nie zagościłem na długo powody były dwa, po pierwsze miasto to zupełnie inna bajka,inny świat niż reszta Birmy.Miejscowość ku mojemu zaskoczeniu to inne standardy jeśli chodzi o życie.Znajdują się tu galerie,hotele,nowe osiedla.A ja za czymś takim nie przepadam i moja głowa poszukuje innych doznań.Ogólnie w czasie mojego pobytu w Birmie ciągle pada.Dni bez deszczu policzyłbym na palcach jednej ręki choć nie ma co się dziwić (pora deszczowa).I tu drugi powód dla którego postanowiłem jak najszybciej wydostać się stąd to rzeki płynące ulicami.Szczęka opadała mi niejednokrotnie do samej ziemi,no w sumie nie do ziemi bo jej tam nie było,a była woda .W ekstremalnym momencie szedłem ulicą ,a wodę miałem po kolana ,co kawałek stały auta lub skutery które odmówiły posłuszeństwa.Starałem się przeczekiwać gdzie mogłem jednak deszcz nie ustawał ,a jeszcze bardziej nabierał na sile.Stwierdziłem że Mandalay to miejsce zbyt mało przyjazne na biwakowanie,zatem doszedłem do wniosku że przenocuje na dworcu i nie jest to niczym nadzwyczajnym bo tutaj w Birmie jak i w Indiach ludzie śpią czekając na swój pociąg. Wieczorami dworce zamieniają się w polowy hotel.Jednak zanim jeszcze poszedłem nocować na dworcu przeczekałem do wieczora w pobliskiej knajpce,oglądałem mecze i przypatrywałem się modlącym kucharką.Już prawie nocą zaszedłem na dworzec i rozglądnąłem się za dobrym miejscem.Ogólnie ludzi full każdy rozłożony na kocu i naprawdę trzeba dobrze szukać żeby ulokować się w rozsądnym miejscu.Co ciekawe rozłożyłem się między sympatycznymi paniami,które częstowały mnie paluszkami,a po czasie przyszła policja i uznała chyba że jest mi tam źle lub jako turysta nie mogę tak o nocować sobie z innymi.Szybko wybiłem im te domysły.Leżąc na kocu zagryzając paluszki powiedziałem że nigdzie się nie ruszam. Przeszło !!

Ulice Mandalay

Peron na dworcu
Najnowsze komentarze