Tajlandia-Złoty strzał na południe

Tego dnia chciałem dojechać najdalej na południe jak to możliwe . Ledwo wstałem i wyszedłem na drogę i miałem stopa , 300 kilometrów na pace terenówki , siedząc na pace opalałem się z zimowa czapką . Niby słońce daje ale kiedy jedzie się przez jakiś czas na takiej pace to potrafi przeszyć zimnem , szczególnie że kierowca nie oszczędzał auta . Po drodze poszliśmy na obiad i powiedział że znajdzie mi stopa w stronę Bangkoku , dojechaliśmy do wielkiego parkingu przy stacji i udało mu się znaleźć , zawołał mnie i mówi , „jedziesz do Bangkoku!” Dał mi dwa woblery i się pożegnał . A zatem jechałem do Bangkoku , również na pace terenówki tym razem było troszkę więcej bowiem 500 kilometrów . Auto było całe zapakowane łącznie z paką gdzie siedziałem . Rodzina jadąca tym autem zasypała mnie owocami i wodą na drogę . Ale muszę stwierdzić że jechało się całkiem fajnie , póki na 30 kilometrów od Bangkoku nie rozpętała się ulewa . Ale to nie była zwykła ulewa tylko doświadczyłem monsunu , mimo że miałem płaszcz przeciwdeszczowy to nie było żadnych szans żeby się schronić przed tym deszczem , do tego doszedł spory wiatr . Płaszcz przeciwdeszczowy na monsun to jak iść na wojnę z kamieniem w ręce. Zatem poświęciłem się na rzecz plecaka i okryłem wszystkim co miałem . Ulice zamieniły się w rzekę . Dojechaliśmy do przedmieść Bangkoku , wysiadłem przemoczony do suchej nitki . No i pojawił się malutki problem w postaci miejsca na nocleg . Zapadła już noc , i chodząc w tej okolicy przez 2 godziny próbowałem znaleźć dobre miejsce . Chodziłem po różnych zakamarkach , po ciemnych uliczkach , bezskutecznie . W końcu noc spędziłem pod wiaduktem , mając nad sobą drogę czyli miałem schronienie przed deszczem .
🙂 wygodnie jechało się na pace 800 km?
No to gdzie się schowałeś przed tym monsunem?
Wygodnie to nie, w dodatku wialo i musialem trzymac plecak zeby nie wypadl za burte:-D