Chiny-Na południe Chin

Obudził mnie traktor próbujący dostać się na brzeg rzeki , z tego miejsca wybiera się najlepsze kamienie i są potem szlifowane , w kilku miejscowościach widziałem je na wystawach i są bardzo ładne , cena też jest spoko . Zrobiłem naprawdę spory kawałek piechotą na koniec miasta , po drodze spotkałem Li Ya bardzo fajna dziewczyna która pracowała w sklepie siostry , jak mnie zobaczyła od razu kazała mi siadać . Siedzieliśmy przed sklepem i rozmawialiśmy przy okazji robiliśmy sobie zdjęcia . I tam siedziałem z nią dość długo . W końcu się ruszyłem i udałem dalej w stronę Quinglai . Wydostanie się na drogę docelową nie było łatwe , gdyż w ogóle nie było znaków więc pytałem ludzi po drodze czy dobrze idę . Stanąłem przy ruchliwej drodze co chwile ktoś się zatrzymywał , ale nie jechali w stronę która by mnie interesowała . Ale jakoś się udało , zabrałem się z młodą parą z którą było miło porozmawiać szarpanym angielskim bo mieliśmy podobne zainteresowania . Dojechałem do Quinglai , miasto ogromne , ruch taki jak już zdążyłem się przyzwyczaić , i po raz kolejny utrapieniem była misja z bankomatem . Co z tego że znalazłem jak nie mogę wybrać pieniędzy . Ja się dziwię że jeszcze mi nie wciągnęło karty w jakimś bankomacie . Więc z garstką pieniędzy ruszam dalej może nie będzie dobrze ale za to śmiesznie . Jak już wspominałem jest gorąco na maksa i wilgotność sprawia że człowiek stoi i się poci . Co jakiś czas robiłem przystanki albo odpocząć lub przystanek na arbuza , idąc chodnikiem zauważyłem jak dwie sylwetki przyglądają mi się zza ulicy , przeszły na drugą stronę i zagadali . Był to ojciec z synem ojca z którzy idą na piechotę do Tybetu , w trasie są od 6 dni , jak wyliczyli zostało im jeszcze 2 miesiące . Wyszedłem po za miasto i znalazłem się na wiosce po za nim , akurat tu jest tak że kończy się miasto i przez wiele kilometrów ciągną się wioski i miasteczka jeden za drugim . Wszystko wygląda jakby było razem . W rzeczywistości to osobne miejscowości . Rozbicie namiotu tutaj to istna bajka z tego względu że wystarczy zrobić krok w bok z chodnika lub pobocza i stoi się w gęsto porośniętym lesie od egzotycznych roślin , wielkie rośliny które maja liście większe ode mnie . Po dłuższej chwili spaceru wzdłuż drogi przez kolejne wioski podjechał do mnie chłopak na skuterze i stwierdził że mnie podwiezie , wiec nie wybrzydzałem i wsiadłem z wielkim plecakiem .Ciekawe jak to wyglądało z boku, w Polsce chwila i policja by się nami zainteresowała . A tutaj na fantazji ostro przez ulice jedziemy miedzy autami . Przejechałem z nim kilka wiosek jak na moje oko 10 kilometrów i wysadził na skrzyżowaniu po czym odjechał . Próbowałem przejść jak największy dystans i znaleźć jakieś miejsce na rozbicie namiotu , lecz nie było jak . Postanowiłem że rozbije się u kogoś na posesji , decyzja o rozbiciu się akurat pod jednym z domów była spowodowana tym że już prawie nic nie było widać , tyle dobrego że podjechało auto pod dom i się zapytałem czy mogę rozłożyć namiot . Bez problemu z uśmiechem pozwolono . Leżąc w namiocie po prostu ledwo łapałem powietrze , ale kiedy się rozpętała potężna ulewa z piorunami , powietrze po niej było jak prawdziwa ulga .
Wziąłes od niej numer? 🙂 Żarcik, a odnośnie tego co pytałeś kilka wpisów wcześniej to w tym roku nigdzie się nie ruszam. Wcześniejsze plany legły w gruzach, ostatni okres był nieciekawy, a teraz właśnie dostałem pracę i sporo wyzwań czeka w związku z tym. Liczę, że uda sie coś odłożyć i zrobić coś ciekawego w przyszłym roku. Powodzenia dalej 🙂
Extra 🙂 Trzymam kciuki za dalszą podróż! 🙂