Chiny-Kolejny dzień w Kaszgarze

Z Aleksandrem wstaliśmy wcześnie rano.Pokręciliśmy się chwilę po hostelu i udaliśmy się na zakupy , zostawiając wszystko w hostelu , obaj chcieliśmy kupić sobie kartę sim z internetem ,więc od razu udaliśmy się w jej poszukiwaniu . Byliśmy w centrum , chodziliśmy bez celu po straganach , później zapuściliśmy się dalej żeby poszukać i sklepów z telefonami , kartami , jednak wyrobienie karty sim w Chinach jest bardziej skomplikowane,gdyż każda osoba kupująca kartę jest weryfikowana . Znaleźliśmy siedzibę w której mogliśmy zaopatrzyć się w takową kartę , jednak przyszło nam czekać na swoją kolej , uprzednio wziąć numerek i czekać aż nas wywołają-jak w urzędzie ! . Po kilkunastu minutach wyświetlił się nasz numerek więc podeszliśmy jednak w ogóle nie mogliśmy się dogadać , mieliśmy małą nadzieję że chociaż jedna osoba będzie rozmawiała po angielsku , niestety . Zrobiliśmy niezłą sensacje bo połowa pracowników próbowała wsadzić swoje kilka groszy do sprawy , czego skutek był gorszy od zamierzonego . Widząc że nic nie mogą zrobić odesłali nas w inne miejsce . Przyszliśmy do oddzielnego pomieszczenia gdzie było jedno stanowisko tam udało nam się powiedzieć o co nam chodzi za pomocą gestykulacji i rozmowy telefonicznej z nieznaną nam osobą mówiącą po angielsku . cieszyliśmy się z Aleksandrem bo mieliśmy ten kocioł za sobą , dostaliśmy karty a na odchodne pracownica zrobiła nam zdjęcie i my zrobiliśmy to samo . Chodząc po ulicach łatwo się zgubić , kilka razy się cofaliśmy bo źle poszliśmy , przynajmniej narobiliśmy trochę fotek . Wróciliśmy i trzeba było się wyrejestrować z hostelu . Spakowaliśmy się i ruszyliśmy razem przez miasto , jednak ja udaje się w stronę Urumczi a Aleksander na Karakol więc przeszliśmy trochę razem i się pożegnaliśmy . Kaszkar to spore miasto , ruch na ulicach spory , duża ilość sklepów sprawiała że z ciekawości wchodziłem co jakiś czas . znalazłem się na początku miasta i z tego miejsca udało się dojechać do Artux w małym aucie z dużą rodzinką . Tak znalazłem się na głównej autostradzie która prowadzi na północ Chin blisko granicy z Mongolią . Mimo że autostop działa świetnie to poruszanie się jest lekko uciążliwe ,drogowskazy są tylko pisane w języku Chińskim oraz Ujgurskim . Większość wie jak wyglądają znaki Chińskie , ten drugi był da mnie czymś nowym. Do zapisu języka ujgurskiego używa się obecnie pisma arabskiego w redakcji perskiej, przy czym samogłoski obowiązkowo oznacza się specjalnymi znakami diakrytycznymi , bynajmniej tak mi powiedziała Wikipedia . Jednak mimo tej niedogodności dałem sobie dobrze z tym radę . Po drodze kierowca zabrał mnie na kolację do restauracji myślałem że umiem jeść pałeczkami , jednak nie bardzo mi to wychodziło w dodatku jak połowa ludzi patrzy się w skupieniu . I taka mała rada dla osób chcących uniknąć kulinarnych niespodzianek , najpierw pytaj a później jedz !. Ja zrobiłem odwrotnie i po fakcie dowiedziałem się że zjadłem KONIA! . Smakowało , w dodatku byłem mega głodny bo od momentu wyjazdu z Kaszgaru nic nie miałem w ustach.I potoczne przysłowie „zjadłbym konia z kopytami” nabrało rzeczywistych kształtów.Jadąc autostradą policja nie stoi z radarem , tu za przekroczenie prędkości kierowca ponosi karę w postaci oślepiającego blasku ze schowanej lampy na poboczu . Nie powiem bo kilka razy cyknęło mi z zaskoczenia i nie należy to do przyjemnych rzeczy , orginalny sposób na piratów drogowych .
🙂 widzę, że ruch jak w Rzymie – zasady nie istnieją
Aleksander i Katrina w którym kierunku poszli Chin?
Katrina pojechala na droge prowadzaca przez pustynie gobi a aleksander na karakol to 200 km od kaszkaru w strone tybetu:-P
Ja moze za dwa dni bede na murze chinskim 😀
a od Chińskiego muru w którym kierunku idziesz?