Kirgistan-W drodze do Turugart

Wstałem na niemałym kacu , obudził mnie śmiech dochodzący z kuchni . Przyjechał m.in szwagier Aizady  z którym dzień wcześniej balowaliśmy , posiedziałem z nimi trochę zanim wstała Aizada. No i przyszedł czas żeby jechać dalej,oczywiście namawiali nie żebym został na dłużej.I powiem szczerze że żal było mi jechać bo naprawdę czułem się tam dobrze.Kiedy już ruszałem Mars zrobił mi tabliczkę z napisem Turugart a wszystko malował pędzlem więc kreatywnie i rzucało się w oczy . Wszyscy śmiali się że znalazłem kompankę bo ich mama pomagała złapać mi stopa. A robiła to w hardkorowy sposób,praktycznie wbiegając pod auta.Całe szczęście mieszkali na samym końcu Naryn dokładnie ich dom był ostatni , a na odchodne dostałem „kujmak”(placek z ciasta i parę dodatków) czyli przysmak który codziennie na wieczór robiła ich mama. Zatem pożegnaliśmy się i poszedłem piechotą dalej.Ruch na tej drodze był mały, a po niecałym kilometrze złapałem stopa! Bardzo sympatyczny pan który obdzwonił swoich znajomych opowiadając kogo wiezie.Znaleźliśmy się mniej więcej w połowie drogi do granicy , zjechaliśmy na przystanek i zadzwonił po swoich dwóch znajomych którzy 5 minut później przyjechali kamazem do nas . Czas przerwy , uwaga . Wyciągnął flaszkę wódki i tak na tym przystanku sobie piliśmy w dość szybkim tempie i ze szklanek , wiec kolorowo .W sumie już taki widok mnie w ogóle nie rusza. Wytłumaczyli mi to jasno że człowiek jedzie na dużych wysokościach więc taka wódeczka jest profilaktycznie na ból głowy.A nawet gdyby policja zatrzymała to rzuci się kilkoma banknotami i po sprawie.Popili , zagryźli i dalej w drogę .Widoki były po prostu świetne , droga nawet dobra , w okół stepy a w oddali wysokie góry z ośnieżonymi szczytami . Kilkukrotnie mieliśmy spore podjazdy , aż załadowane tiry miały problem z pokonaniem ich i tak dotarliśmy na sporej wysokości . Kilkanaście kilometrów przed granicą znajdowała się wcześniejsza kontrola graniczna.Płot kolczasty,pies,strażnik z karabinem i mała budka w której siedział pan z wielkim zeszytem.Podchodząc miałem jakieś małe obawy że coś mu się nie spodoba.Jednak to była tylko moja obawa.W rzeczywistości jak tylko zobaczył że jestem z Polski to pierwsze co zapytał to „co ja tu robię”uśmiechając się do tego.Pośmialiśmy się trochę i ruszyłem z kierowcą w stronę granicy.Pod wieczór dojechaliśmy do granicy gdzie trzeba było czekać aż otworzą granice i stanęliśmy w sporej kolejce , kierowca powiedział że mogę przenocować w kabinie bo na dworze na tej wysokości jest dosyć zimno . I faktycznie , od momentu kiedy zaszło słońce zrobiło się dosyć chłodno żeby nie powiedzieć że zimno.Doszedł do nas jego kolega, wspólnie oglądaliśmy filmy i piliśmy piwo.Ja przy okazji miałem sporo czasu żeby uzupełnić sobie pamiętnik.Zasypianie na tej wysokości było ciekawym doświadczeniem ,a zarazem dziwnym.

DSCF6602

Droga w okolicach Naryn

DSCF6603

Wesoły kierowca

DSCF6633

Typowy widok dla tego regionu

DSCF6673

Idzie ulewa

DSCF6681

Przerwa na czystą

DSCF6684

Niesamowite kształty

DSCF6691

DSCF6711

DSCF6733

Czasem trafiają się dobre drogi

DSCF6739

Ostatnie kilometry przed Turugart

DSCF6742

Beztrosko biegające owce

DSCF6758

Konie

DSCF6767

Mały chłopczyk sprzedaje przy drodze kmys

DSCF6782

DSCF6789

Baraki na granicy

DSCF6779

Nieśmiertelne auta

DSCF6794

Pod koniec dnia,granica

One Comment on “Kirgistan-W drodze do Turugart

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Translate »