Kirgistan – Salam Kirgistan

Kiedy znalazłem się w stolicy Kirgistanu i napadła mnie chmara taksówkarzy gość z plecakiem to niezwykły kąsek . Zwiedzanie zacząłem bardzo wcześnie bo o 6 rano byłem już na miejscu .Pierwsze co chciałem załatwić to rozmienić pieniądze i kupić mapę Kirgistanu .Wszedłem do kantoru obudziłem pana który był w środku , otworzył jedno oko , kiedy powiedziałem że chce wymienić pieniądze to on znowu spał , budziłem go kilka razy zanim mi wymienił pieniądze . Chodząc po mieście widoki były przepiękne w oddali miasta było widać ośnieżone szczyty w okół mnóstwo ulicznego handlu . Chciałem zobaczyć góry bez otoczki miejskiej i udałem się na koniec miasta szedłem prawie ciągle pod górkę .Szło się ciężko bo od samego rana niesamowicie gorąco .Po 2 h doszedłem na koniec miasta , po prostu usiadłem i podziwiałem widoki. Jednak było mi mało i wpadłem na pomysł wejścia na wzgórze które oddzielało góry od miasta , żeby tam dojść musiałem przejść spory kawałek przez pole wysuszonej od słońca trawy czyli kolejne kilometry w końcu doszedłem do małej wioski skąd dalej trzeba było już wchodzić pod górę , a wchodziło się mega ciężko w dodatku ten plecak który trochę ważył , co kawałeczek zatrzymywałem się żeby uzupełniać płyny a skwar nie odpuszczał .W połowie drogi na totalnym odludziu natrafiłem na muzułmański cmentarz , groby wielkości dużego kiosku albo metalowe klatki .Wchodziłem co raz wyżej aż doszedłem na szczyt , widok na miasto rewelacyjny , niestety szczyty gór były zasłonięte przez gęste chmury ale warto było wejść .Na górze znajdowała się jurta i jedna rozpadająca się chatka. Dalej rozciągały się już równiny z rzadko porośniętymi drzewkami. Dzień trochę męczący bo zrobiłem naprawdę sporo kilometrów . Kiedy wracałem w stronę Biszku postanowiłem nie wchodzić już w samo miasto , tylko poszukać jakieś miejsce na nocleg gdzieś na obrzeżach , bo dzień powolutku już się kończył .
Zacna broda 😀